Autor: Kristina Ohlsson
Przekład: Grażyna Pietrzak-Prowisz
Gatunek: kryminał, thriller
Gatunek: kryminał, thriller
Ilość stron: 400
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Wydanie: 2011
Moja ocena: 8/10
Po świetnym debiucie
Kristiny Olhsson – „Niechciane” - przyszła pora na drugie już spotkanie z
Federiką, Alexem i Pederem. Ponownie nie było mi dan się zawieść, z czego
bardzo się cieszę. Historia przedstawiona przez autorkę pochłonęła mnie bez
reszty i to nie tylko ze względu na świetną zagadkę kryminalną, ale również
wspaniale przedstawionych bohaterów, którzy są czytelnikowi, wraz z kolejnymi stronami,
coraz bliżsi, ale o tym w dalszej części.
Nasza główna
bohaterka zmaga się z trudami ciąży, koszmarnymi snami i kolejnym śledztwem, a
raczej śledztwami, bo policjanci komisariatu w Sztokholmie mają ręce pełne
roboty. Pierwsza sprawa dotyczy Jakoba i Marji Ahlbin, których znajomi znaleźli
martwych w swojej sypialni. List wskazuje na to, że pastor zabił swoją żonę, a
potem sam popełnił samobójstwo, kiedy dowiedział się, że ich młodsza córka
zmarła w skutek przedawkowania narkotyków. Pomimo stwierdzonej klinicznej
depresji, nikt nie wierzy, że Jakob mógłby się do tego posunąć. Za bardzo cenił
życie, przecież sam pomagał uchodźcom i działał w kilku organizacjach, w
dodatku za darmo. Nic nie trzyma się całości. W dodatku zostaje znaleziony
śmiertelnie potrącony mężczyzna, którego nikt nie może zidentyfikować, a przy
sobie ma tylko notatki w języku arabskim. Wyniki sekcji zwłok są doprawdy
zaskakujące. Funkcjonariusze mają twardy orzech do zgryzienia.
„Wydaje
nam się, że powinniśmy w każdej sytuacji umieć wykazać się zrozumieniem i
rozsądkiem, ale niestety, to tak nie działa. Nie umiemy czytać w cudzych
myślach, potrafimy tylko już po wszystkim, kiedy znamy fakty, „zrozumieć”, jak
powinniśmy byli postąpić. Potem obarczamy się odpowiedzialnością, zupełnie niepotrzebnie.”
Odniosłam wrażenie,
że książka „nie jest przegadana”, tzn. autorka napisała absolutnie tylko to, co
chciała, aby dotarło do odbiorcy. Nic ponadto, wszystko dopracowane w
najdrobniejszych szczegółach. Zagadka i problemy naszych bohaterów pochłaniają
nas bez reszty. Wszystko idealnie się komponuje, przez co książkę się pochłania,
nie czyta, a dosłownie pochłania. W dodatku cała ilość łamigłówek (łatwiejszych
i trudniejszych), z którymi musi się zmierzyć czytelnik, sprawia, że naprawdę
ciężko się połapać w tym, kto jest głównym sprawcą i o co w tym wszystkim
chodzi. Za to należą się Kristinie Olhsson wielkie brawa, poradziła sobie z tym
znakomicie.
„Wszyscy
chcą wierzyć, że znają swoich przyjaciół na wylot (…)”
Warto też wspomnieć,
że autorka porusza bardzo ważny społeczny problem. Mowa oczywiście o uchodźcach
i przerzutach nielegalnych imigrantów. Ten świat jest niezwykle brutalny i bezwzględny,
a gra toczy się o naprawdę duże pieniądze. Walka tych ludzi o lepszą przyszłość
jest często z góry skazana na porażkę, a mimo to nadal decydują się na nielegalne
ucieczki ze swojej ojczyzny, gdzie nie mogą żyć godnie, nie mają pracy, domu,
kraj ogarnięty jest wojną. Problem, który poruszyła Olhsson, dotyczy całego
świata i jest bolączką wielu krajów, niemających pomysłu na to, w jaki
sposób go rozwiązać.
„Jakich
czynów jest w stanie dokonać człowiek, który stracił wszystko, by zapewnić
sobie lepsze życie?”
Od strony technicznej
nie mam większych zastrzeżeń. Okładka w klimacie, utrzymana w podobnej tonacji,
co pierwsza część. Wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie tłumaczenie tytułu,
które w oryginale brzmi „Stokrotki” i zdecydowanie bardziej pasowałoby do
jednego z głównych motywów tej historii. „Odwet” nie brzmi źle, ale to nie to
samo, co wspomniane stokrotki.
Polecam tę książkę
wszystkim fanom skandynawskich kryminałów i nie tylko. Z pewnością przypadnie
im do gustu. Uważam, że to naprawdę dobra lektura, zwłaszcza że to dopiero
druga książka tej młodej autorki, która zrobiła prawdziwą furorę w ostatnich
latach.
„Kwiaty
trzeba było zbierać w ciszy, inaczej nie miałoby to sensu.”
Okładka i tytuł jak z romansu (;
OdpowiedzUsuńNa szczęście treść nie ma z nim nic wspólnego. :)
Usuń