Autorka: Kerstin Gier
Seria: Trylogia czasu
Liczba stron:
Czerwień rubinu - 344
Błękit szafiry - 364
Zieleń szmaragdu - 456
Wydawnictwo: Egmont
Gatunek: Fantastyka, Powieść młodzieżowa
,,Co było gorsze? Zwariować czy naprawdę
podróżować w czasie? Chyba to drugie, pomyślałam. Na to pierwsze pewnie
można brać jakieś tabletki."
Sięgając po tę trylogię, spodziewałem się kolejnej historii o nieszczęśliwej nastolatce rozdartej pomiędzy dwoma chłopakami. Mogę z całą pewnością stwierdzić, że pod tym względem jestem totalnie rozczarowany, ponieważ Gwendolyn może i jest rozdarta emocjonalnie, ale nie musimy użerać się z jej problemami natury: "ojej on jest taki słodki, ale z drugiej strony ten jest taki milutki".
,,Wiem,że istnieją rzeczy na niebie i ziemi,
których nie potrafimy sobie wytłumaczyć. Ale być może nadajemy tym
rzeczom zbyt wielkie znaczenie, zajmując się nimi tak mocno."
Mdłości - warto zapamiętać, gdyż rodzina Gwen czekała 16 lat na to, by się pojawiły, chociaż jeśli w tym wieku dziewczyna ma mieć mdłości, to raczej rodzina myśli o ciąży. Jednak nie w tej, a mianowicie chodzi o to, że kuzynka głównej bohaterki posiada gen podróży w czasie, a mdłości mają oznaczać nadejście pierwszego przeskoku w czasie. Jednak co się stanie, gdy nastąpi błąd i ta, która miała być podróżniczką w czasie, nią nie jest? Trzeba poszukać prawdziwej i jak się pewnie domyślacie, jest nią główna bohaterka - Gwendolyn Shepherd.