Autor: Camilla Läckberg
Przekład: Inga Sawicka
Gatunek: thriller, kryminał
Gatunek: thriller, kryminał
Ilość stron: 448
Wydawnictwo: Czarna Owca
Wydanie: 2010
Moja ocena: 8/10
Po dość długiej
przerwie od prozy Camilli Läckberg, powróciłam do Sagi o Fjällbacce. Po
świetnej lekturze „Kamieniarza”, przyszło mi się zmierzyć z „Ofiarą losu”,
która niestety nieco ustępuje poprzednim częściom sagi. Autorka ma swój własny
styl, który bardzo lubię i choć z reguły sięgam po kryminały bez wątku
obyczajowego, to te pozycje są wyjątkiem. Co prawda jest troszeczkę słabiej niż
w poprzednich częściach, ale finał jest niesamowicie zaskakujący, prawdziwa
bomba.
Patrik Hedström już
pierwszego dnia na komisariacie musi zabrać nową pracowniczkę na miejsce
wypadku. Razem z Hanną Kruse udają się więc na oględziny. Rozpoznaje ofiarę
śmiertelnego wypadku i choć wszystko wskazuje na to, że kobieta była pijana,
policjantowi od samego początku coś się nie podoba. Początkowo nic nie wskazuje
na morderstwo, ale Patrik ma przeczucie, jak się okazuje dobre, bo wypadek był
upozorowany, a kobieta zmarła z nadmiaru alkoholu, ktoś wlał jej do gardła całą
butelkę wódki. Pozostaje pytanie kto i dlaczego? Tym bardziej że znajomi i
rodzina zgodnie twierdzą, że ofiara nie brała kropli alkoholu do ust…
„Człowiek
czuje się podle, gdy spotykanie się z ludźmi w żałobie obiera jako coś
przykrego. Uważa się za egoistę, bo cóż to jest w porównaniu z żałobą po
stracie bliskiej osoby. Ta przykrość bierze się zaś z obawy, że się użyje
niewłaściwych słów, popełni nietakt i – paradoksalnie – doda bólu, który już i
tak nie może być większy.”
Śledztwo komisarzom
utrudnia reality show w Tanumshede.
Zamieszanie przy kręceniu Fucking Tanum
jest naprawdę ogromne. Uczestnicy robią wszystko, żeby zwrócić na siebie uwagę
i podnieść poziom oglądalności. Konflikty w tej grupie (nie pomiędzy grupą a
mieszkańcami, jak podaje skrót książki), alkohol i imprezy z pewnością temu
sprzyjają. Słupki oglądalności osiągają niesamowity poziom, co ma pomóc
miasteczku w rozwoju i przynieść korzyści z turystki, kiedy jedna z
uczestniczek zostaje znaleziona martwa…
Muszę też wspomnieć o
świetnie poprowadzonym wątku Mellberga. To, co zrobiła autorka, przeszło moje
najśmielsze oczekiwania. Myślę, że Was też powinno, ba! – musi, zaskoczyć. Nie będę zdradzała szczegółów, żeby
nie psuć Wam przyjemności czytania. Oczywiście perypetie Eriki i Anny (jej
wątek został poprowadzony fatalnie, zwłaszcza po tym, jak zakończyła się
poprzednia część…) przy przygotowaniach do ślubu wywołują u czytelnika uśmiech
na twarzy.
„(…)
miała chorą duszę, ale takiej choroby nie da się wyciąć skalpelem.”
Akcja toczy się dość
powoli, cała zagadka jest dość przejrzysta – zwłaszcza dla wyrobionego
czytelnika, który z łatwością prześwietla plany autora i wyłapuje szczegóły,
pomagające w rozwiązaniu łamigłówki. Całość oceniam jednak na plus. „Ofiara
losu” to przyjemna lektura na niedzielne popołudnie przy kawie.
Reasumując, polecam tę
książkę wszystkim fanom kryminałów z wątkiem obyczajowym. Tych, którzy zaczęli
czytać całą serię, nie muszę zachęcać. Po prostu warto przeczytać tak dobrą
serię w całości, nawet jeśli jedna z części jest słabsza, w końcu to naturalne.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz