czwartek, 28 maja 2015

"Ofiara losu" - Camilla Läckberg

Tytuł: „Ofiara losu 
Autor: Camilla Läckberg
Przekład: Inga Sawicka
Gatunek: thriller, kryminał
Ilość stron: 448
Wydawnictwo: Czarna Owca
Wydanie: 2010

Moja ocena:  8/10


Po dość długiej przerwie od prozy Camilli Läckberg, powróciłam do Sagi o Fjällbacce. Po świetnej lekturze „Kamieniarza”, przyszło mi się zmierzyć z „Ofiarą losu”, która niestety nieco ustępuje poprzednim częściom sagi. Autorka ma swój własny styl, który bardzo lubię i choć z reguły sięgam po kryminały bez wątku obyczajowego, to te pozycje są wyjątkiem. Co prawda jest troszeczkę słabiej niż w poprzednich częściach, ale finał jest niesamowicie zaskakujący, prawdziwa bomba.

Patrik Hedström już pierwszego dnia na komisariacie musi zabrać nową pracowniczkę na miejsce wypadku. Razem z Hanną Kruse udają się więc na oględziny. Rozpoznaje ofiarę śmiertelnego wypadku i choć wszystko wskazuje na to, że kobieta była pijana, policjantowi od samego początku coś się nie podoba. Początkowo nic nie wskazuje na morderstwo, ale Patrik ma przeczucie, jak się okazuje dobre, bo wypadek był upozorowany, a kobieta zmarła z nadmiaru alkoholu, ktoś wlał jej do gardła całą butelkę wódki. Pozostaje pytanie kto i dlaczego? Tym bardziej że znajomi i rodzina zgodnie twierdzą, że ofiara nie brała kropli alkoholu do ust…


„Człowiek czuje się podle, gdy spotykanie się z ludźmi w żałobie obiera jako coś przykrego. Uważa się za egoistę, bo cóż to jest w porównaniu z żałobą po stracie bliskiej osoby. Ta przykrość bierze się zaś z obawy, że się użyje niewłaściwych słów, popełni nietakt i – paradoksalnie – doda bólu, który już i tak nie może być większy.”

Śledztwo komisarzom utrudnia reality show w Tanumshede. Zamieszanie przy kręceniu Fucking Tanum jest naprawdę ogromne. Uczestnicy robią wszystko, żeby zwrócić na siebie uwagę i podnieść poziom oglądalności. Konflikty w tej grupie (nie pomiędzy grupą a mieszkańcami, jak podaje skrót książki), alkohol i imprezy z pewnością temu sprzyjają. Słupki oglądalności osiągają niesamowity poziom, co ma pomóc miasteczku w rozwoju i przynieść korzyści z turystki, kiedy jedna z uczestniczek zostaje znaleziona martwa…
Muszę też wspomnieć o świetnie poprowadzonym wątku Mellberga. To, co zrobiła autorka, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Myślę, że Was też powinno, ba! – musi,  zaskoczyć. Nie będę zdradzała szczegółów, żeby nie psuć Wam przyjemności czytania. Oczywiście perypetie Eriki i Anny (jej wątek został poprowadzony fatalnie, zwłaszcza po tym, jak zakończyła się poprzednia część…) przy przygotowaniach do ślubu wywołują u czytelnika uśmiech na twarzy.

„(…) miała chorą duszę, ale takiej choroby nie da się wyciąć skalpelem.”

Akcja toczy się dość powoli, cała zagadka jest dość przejrzysta – zwłaszcza dla wyrobionego czytelnika, który z łatwością prześwietla plany autora i wyłapuje szczegóły, pomagające w rozwiązaniu łamigłówki. Całość oceniam jednak na plus. „Ofiara losu” to przyjemna lektura na niedzielne popołudnie przy kawie.
Reasumując, polecam tę książkę wszystkim fanom kryminałów z wątkiem obyczajowym. Tych, którzy zaczęli czytać całą serię, nie muszę zachęcać. Po prostu warto przeczytać tak dobrą serię w całości, nawet jeśli jedna z części jest słabsza, w końcu to naturalne.


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz