piątek, 24 kwietnia 2015

"Robert Enke. Życie wypuszczone z rąk" - Ronald Reng


Tytuł: „Robert Enke. Życie wypuszczone z rąk 
Autor: Ronald Reng
Przekład: Michał Jeziorny
Gatunek: biografia
Ilość stron: 400
Wydawnictwo: SQN
Wydanie: 2015

Moja ocena:  10/10


Już przed sięgnięciem po tę książkę, wiedziałam, że będzie to mocna lektura, nie spodziewałam się jednak, że do tego stopnia. Piszę tę recenzję z opóźnieniem, wydawałoby się, że z banalnego powodu, ale wierzcie mi, naprawdę nie mogłam zebrać się do napisania chociażby kilku słów. Wywarła ona na mnie tak silne wrażenie, tak mocno zakorzeniła się w mojej głowie, że zapamiętam ją na bardzo długo. I choć mam chęć do niej wrócić już teraz i przeczytać jeszcze raz, wiem, że myślę w tym momencie irracjonalnie, bo "Życie wypuszczone z rąk" to jedna z tych książek, które, czytając po raz kolejny, ponownie doprowadzą Cię do takiego stanu, w jakim wolałbyś siebie nie widzieć. 

Historia Roberta Enke jest jedną z najbardziej poruszających i druzgocących, jakie było mi dane przeczytać. Oczywiście Ci, którzy interesują się sportem i futbolem, z pewnością kojarzą tego piłkarza, inni mogli o nim usłyszeć 10 listopada 2009 roku, kiedy choroba wygrała, a Robbi odszedł z tego świata, zostawiając żonę, dziecko, przyjaciół, którzy myśleli, że wszystko idzie w dobrym kierunku, że Robert pokona "czarnego psa" po raz drugi. Dopiero potem zdali sobie sprawę, jak bardzo się mylili...

"Jaką siłą musi dysponować ta choroba, aby ktoś taki jak Robert Enke zyskał pewność, że najlepszym rozwiązaniem będzie śmierć? Jaki mrok musi otaczać człowieka, żeby ktoś zdolny do tak wielkiej empatii jak Robert nie był świadomy, jak po jego śmierci cierpieć będą jego bliscy? (...) Jak wygląda życie z depresją bądź przeświadczeniem, że może ona w każdej chwili powrócić? Jak wygląda życie ze strachem przed strachem?"

Z córeczką Larą
Autor przedstawił nam drogę Roberta przez całą karierę, od występów w Carl Zeiss Jena, poprzez młodzieżową reprezentację Niemiec, Borussię Mönchengladbach, Benficę, Barcelonę, krótki epizod w Fenerbahçe, Tenerife i wreszcie w Hannover 96 oraz reprezentacji narodowej wraz z życiem prywatnym. Przeglądając to piłkarskie CV, wydaje się, że Robbi musiał mieć naprawdę niesamowitą karierę, pełną przygód, usłaną pasmem sukcesów i międzynarodowych wyróżnień. Tak może pomyśleć osoba, która nie znała problemów tego bramkarza, była po prostu kibicem, podziwiającym jego kunszt między słupkami swojego ukochanego zespołu. Kiedy jednak poznajemy jego życie poza boiskiem, włos jeży nam się na głowie. Jak to możliwe, że nikt nic nie zauważył? 

Czytając tę książkę, w pewnych momentach chce się krzyczeć (z bezsilności), choć podświadomie wiesz, że twoje nawoływania do nikogo nie dotrą, że Robert musi skończyć tragicznie, choć kilka osób mogło zachować się inaczej, on sam mógł zdecydować się na przejście do Manchesteru United, a wtedy losy tego młodego piłkarza zmieniłyby się całkowicie, być może ratując mu życie. Właśnie wtedy obraz przed oczami nagle zaczyna Ci się rozmywać, nie możesz rozróżnić liter, z prostego powodu, to łzy, które podczas tej lektury pojawią się nawet u największego twardziela.  

Warto podkreślić niesamowity talent Ronalda Renga, który napisał genialną książkę. Znał się, a nawet przyjaźnił z Robertem, a mimo to potrafił być obiektywny. Śmiem twierdzić, że Reng wydał tę pozycję tak, że lepiej nie zrobiłby tego sam Robert Enke. Lekkość pióra autora jest naprawdę zadziwiająca. Nie bez powodu biografia została nagrodzona prestiżowym tytułem William Hill Sports Book of the Year. Niemiecki dziennikarz przedstawił nam całą gamę uczuć, umiejętnie pomiędzy nimi balansując, przez co nie sposób nie płakać czy nie śmiać się w niektórych momentach, w innych ciarki pojawiają się na całym ciele. Chwilami mamy wrażenie, że to sam bramkarz przedstawia nam swoją historię, co jest absolutnie genialnym utwierdzeniem w przekonaniu, że a książka jest naprawdę tak dobra. I choć nigdy nie dowiemy się, co działo się w głowie Robbiego, to mamy namiastkę tego, co czuł. Opisy poszczególnych meczów przedstawione są w taki sposób, że odczuwamy całą presję spoczywającą bramkarzu. Ciekawym zabiegiem jest z pewnością połączenie wypowiedzi poszczególnych osób. Bardzo się cieszę, że nie mamy tutaj do czynienia z wywiadami, a raczej poszczególnymi zdaniami, przez co całość jest niezwykle płynna i przejmująca. Mogłoby się wydawać, że ta książka będzie żerowaniem na cudzej tragedii lub  laurką pełną pięknych, aczkolwiek zarazem pustych słów. Nic bardziej mylnego, lektura ta nie ma z tym nic wspólnego i właśnie dlatego jest tak dobra. To prawdziwy hołd dla Roberta Enke. 

Wypadałoby napisać też kilka słów na temat strony technicznej. Wydawnictwo SQN prezentuje pewien poziom, poniżej którego nie schodzi. Jestem przekonana, że polskie wydanie biografii Roberta jest najlepsze. Okładka zaprojektowana przez Pawła Szczepanika jest absolutnie fenomenalna: obraz zza siatki bramkarskiej, gdzie ze spuszczoną głową  na zielone murawie siedzi Enke,  trybuny czarno-białe, reszta w bieli, absolutnie genialne oddanie tego, co znajdziemy w środku. Pisząc o stronie technicznej, nie mogę zapomnieć o dbałości o najmniejsze szczegóły: papier, czcionka, odpowiednie marginesy. Czytając taką książkę, tak wspaniale wydaną, naprawdę chce się zapoznawać z kolejnymi tytułami tego wydawnictwa. 

"Gdybyś choć raz na pół godziny, zamieniła się ze mną głowami, wiedziałabyś, jak się czuję."

Pomyślmy, jak wiele osób zbywa lub wyśmiewa temat depresji, nie wiedząc, jak potężną moc ma ta choroba. Niedawno przekonała się o tym chociażby Justyna Kowalczyk, która swoją drogą czytała tę książkę, zanim została przetłumaczona na język polski, co niewątpliwie bardzo jej pomogło. W tej lekturze został zachowany dystans pomiędzy biografią a samą depresją, choć zdecydowanie ma na celu pokazanie, jak groźna jest w dzisiejszych czasach. Może dotyczyć każdego z nas, sportowca, przed którym świat stoi otworem a największe sukcesy dopiero przed nim, prezydenta, urzędnika czy zwykłego szarego człowieka. Ronald Reng chce pomóc innym, którzy cierpią, nie mogąc poradzić sobie z depresją. 

"Życie wypuszczone z rąk" to jedna z najlepszych książek, jakie czytałam do tej pory. Jest niczym kropla drążąca skałę, nie da ci spokoju i nie ma tu znaczenia, czy przeczytałeś ją tydzień, miesiąc czy kilka miesięcy temu. To jedna z tych pozycji, obok której nie można przejść obojętnie i nawet ci, którzy nie interesują się piłką nożną i nie mają o niej zielonego pojęcia, muszą ją przeczytać. To lektura z tzw. "must read". Wywarła na mnie ogromne wrażenie, samotność Roberta w walce z depresją jest przerażająca, choć jeszcze bardziej przeraża mnie sama bezwzględna choroba. Mylą się też ci, którzy twierdzą, że Enke popełnił zwyczajne samobójstwo, kompletnie go lekceważąc, są w tym momencie tak samo ślepi, jak Barcelona, która nie zauważyła dramatu swojego piłkarza, rozgrywającego się na ich oczach... 

"Śmierć osoby cierpiącej na depresję nigdy nie jest decyzją człowieka wolnego."

Za możliwość przeczytania jednej z najlepszych książek w moim życiu dziękuję wydawnictwu SQN.

4 komentarze :

  1. Świetna recenzja, bardzo emocjonalna, ale dzięki temu niesamowicie zachęcasz do sięgnięcia po tę książkę. Dzięki Tobie na pewno będę miała ją na uwadze bardziej niż do tej pory.

    OdpowiedzUsuń
  2. Również czytamy tą książkę i mam nadzieję, że skradnie nam serce tak jak i Tobie. :)

    Przy okazji zapraszamy na konkurs (ostatnia szansa, nagroda ciekawa :) )
    http://books-culture.blogspot.com/2015/04/zgarnij-szepty-o-wschodzie-ksiezyca.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Dodam tę książkę chyba do swojego wyzwania na ten rok.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem stałym czytelnikiem tego fajnego bloga, jednak jestem również zawiedziony tym, że spadła wasza aktywność!

    OdpowiedzUsuń