Tytuł: Elita
Seria: Selekcja t. II
Wydawnictwo: Jaguar
Gatunek: Literatura młodzieżowa/fantastyka
Liczba stron: 328
Wydanie: 2014
Pffffffff... Obiecaną recenzję najwyższa pora zacząć tworzyć. Co ja mogę napisać o "Elicie"? Książka, która wniosła do mojego życia niewiele, żeby nie powiedzieć: nic. America jest typową przedstawicielką tej części społeczeństwa, która jednocześnie chce mieć ciastko i je zjeść. Aspen czy Maxon? Życie Ameriki jest naprawdę takie okropne, a najgorsze jest to, że król jej nie lubi. Co teraz?! Cały świat jej się rozwalił.
Internet został zasypany już taką ilością recenzji "Elity", że moja raczej nie wniesie niczego nowego. A zatem, Ami jest całkowicie zdezorientowana i rozbita emocjonalnie. Strasznie irytująca bohaterka - popatrzcie na nią i sami zdecydujcie. Zarówno Aspenowi, jak i Maxonowi mówi, że coś do nich czuje, ale potrzebuje trochę czasu i jeszcze trochę czasu i jeszcze więcej czasu. W zamiarach autorki miała się odbyć chyba mini selekcja, ale trudno jest to zrobić w trzy osoby i na dodatek jedną z nich kompletnie wywalając na dalszy plan (ustawione?).
Nie mam zamiaru się rozpisywać, bo i nie ma o czym. Gdzie by się nie otworzyło książki, to ciągle będziemy czytać o Maxonie, albo miłości do niego, albo o Americe, która nie wie, czego chce. Trójkąt miłosny pomiędzy bohaterami zniszczył tę historię, a czytanie "Elity" pochłania z otoczenia zbyt dużo energii, a najwięcej od samego czytającego. Naprawdę nie wiem, czemu autorka to zrobiła. "Elita" nie jest ani zabawna, ani ciekawa. Równie dobrze autorka mogła dodać parę rozdziałów do "Rywalek" przez co skróciłaby mękę czytelnikowi.
Aspena praktycznie nie ma, a te momenty, kiedy już się pojawi, są żenujące. Maxon jest równie irytujący, co America, przez co w tej książce nie ma postaci, którą polubiłem, a szkoda. Być może Kiera Cass stwierdziła, że wystarczy dobrze rozpocząć trylogię, a dalsze części będą kupowane, aby dowiedzieć się, jak to się skończy?
Autorka za bardzo skupiła się, na tej pożal się Boże, miłości, totalnie olewając świat zewnętrzny, chociaż oczywiście nie odrzuciła go kompletnie. Z drugiej strony, po co coś zaczynać, skoro się tego nie rozwija? Książka jak dla mnie, kolokwialnie mówiąc, denna. Nie polecam, ale większość i tak przeczyta "Jedyną" choćby po to, aby dowiedzieć się jak to się skończy.
Aspena praktycznie nie ma, a te momenty, kiedy już się pojawi, są żenujące. Maxon jest równie irytujący, co America, przez co w tej książce nie ma postaci, którą polubiłem, a szkoda. Być może Kiera Cass stwierdziła, że wystarczy dobrze rozpocząć trylogię, a dalsze części będą kupowane, aby dowiedzieć się, jak to się skończy?
Autorka za bardzo skupiła się, na tej pożal się Boże, miłości, totalnie olewając świat zewnętrzny, chociaż oczywiście nie odrzuciła go kompletnie. Z drugiej strony, po co coś zaczynać, skoro się tego nie rozwija? Książka jak dla mnie, kolokwialnie mówiąc, denna. Nie polecam, ale większość i tak przeczyta "Jedyną" choćby po to, aby dowiedzieć się jak to się skończy.
Moja ocena: 4.5/10
Dzisiaj jest Dzień Blogera wow>. Po internecie krążą wieści, że w ten dzień na każdym blogu powinno się udostępnić link do 5 innych blogów. Ja nie mam zamiaru tego robić, choćby dlatego, że nie wiem nawet czy wchodzę regularnie na 5 blogów. W każdym razie, jeżeli czytają to Blogerzy, to chcę życzyć im radości z tworzenia, ponieważ KAŻDY tworzy coś wyjątkowego i niepowtarzalnego (chyba że jest to plagiat). Nie pozwólcie sobie wmówić, że nie potraficie pisać lub cokolwiek innego, co usłyszycie od ludzi, zwierząt czy kosmitów. Wesołego Blogowania? :D
Nie czytałam jeszcze tej serii, ale kiedyś pewnie to zrobię. Nie dziwi mnie Twoja negatywa opinia o tej książce. Chyba bardziej zdziwiona byłabym, jeśli historia o księżniczkach i księciu spodobałaby się chłopakowi. :) Jednak czytałam inne negatywne opinie tej serii, i na cuda nastawiać się nie będę :)
OdpowiedzUsuńOch.. pierwsza część była całkiem niezła. Ale nie znoszę czytania o trójkącie miłosnym w książkach, zbyt często wysuwa się na pierwszy plan zostawiając całą resztę gdzieś w tyle. Mozę to i wina płci... :)
Usuń