"Na czym polega fenomen Rooneya? (…) jest on zawodnikiem kompletnym, który dla dobra drużyny jest gotów na każde poświęcenie."
~ Dawid Wójcik
(DevilPage.pl)
Tytuł: "Moja dekada w Premier League"
Autor: Wayne Rooney
Gatunek: autobiografia, wspomnienie
Ilość stron: 300
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Wydanie: 2014
Moja ocena: 9/10
Każdy fan futbolu, a zwłaszcza angielskiego, dałby wiele, aby móc przeczytać książkę napisaną przez samego Wayne Rooneya. Każdy, kto choć odrobinę zna się na piłce nożnej, kojarzy postać tego piłkarza. W końcu każdy zdaje sobie sprawę, jak wielką postacią w świecie futbolu jest Anglik. Wielu nie może uwierzyć, że zachwyca swoją grą już 10 lat. Tak właśnie minęła jego dekada w Premier League, stąd tytuł książki, która jest obowiązkową pozycją na półce każdego kibica i pasjonata Manchesteru United, Evertonu i ligi angielskiej.
"Przez dziesięć lat gry w Premier League kierowałem się podejściem: wszystko albo nic."
Lektura jest lekka i przyjemna, kolejne rozdziały sprawiają, że chce się więcej i więcej, strona po stronie czytelnik zatraca się we wspomnieniach Wayne’a Rooneya, poznając myśli i rozważania piłkarza. W końcu każdy kibic chce być jak najbliżej swojego idola. Nie jestem oddanym kibicem Manchesteru United ani Evertonu (pierwszego klubu i pierwszej miłości Rooneya), jestem fanką jednej z najlepszych piłkarskich lig świata – Premier League, a zespół, z którym sympatyzuję to Chelsea Londyn, a jednak książka porwała mnie na tyle mocno, że dopóki nie skończyłam czytać, nie mogłam usiedzieć w miejscu. Strach pomyśleć, co musiał przeżywać kibic Czerwonych Diabłów, czytając tę lekturę!
"Rooney urodził się, żeby grać w piłkę, i od samego początku było wyraźnie widać, że w przyszłości stanie się czołową postacią futbolu."
~ sir Alex Ferguson
Na początku „Wazza” (przydomek Rooneya) wspomina swoją bramkę w derbowym meczu z Manchesterem City 12 lutego 2011r. Bramkę ważną, bo: po pierwsze dała zwycięstwo w meczu z odwiecznym rywalem, po drugie była to jedna z najpiękniejszych (o ile nie najpiękniejsza) bramek, jaką kiedykolwiek widziałam – przewrotka, nożyce i piłka ląduje w samym okienku bramki. To było coś tak niesamowitego, że najlepszym przykładem w tym momencie będzie komentarz Andrzeja Twarowskiego: „Rooney! O, Matko Boska, co za bramka! Przecież to jest w ogóle niepojęte!”. Tak, to był cudowny gol, gol który najlepiej pasuje na początek podsumowania swojej dekady w Premiership.
Na każdym kroku poznajemy szczegóły z życia Rooneya. Wkraczamy w prywatny świat wielkiej gwiazdy, która pozwala nam zrozumieć, czym dla niej jest piłka nożna, której poświęcił całe życie. Zauważamy wielką przemianę z drobnego chłopca w gladiatora angielskich boisk, z niedojrzałego, wściekającego się o byle co, łapiącego głupie kartki młodzieńca w prawdziwego zawodowca. Te przemiany nie byłyby możliwe, bez udziału w tym wszystkim czystego futbolu, treningów, Trenera i ukochanej, która zawsze wspierała Wayne’a. Niby tak niewiele, a jednak na tyle dużo, że nie każdy sobie z tym poradził.
"W szatni lekarze założyli mi osiem szwów, ale ja myślałem tylko o tym, że koledzy muszą sobie radzić beze mnie."
Dzięki tej książce poznałam bliżej „Wazzę” i Manchester United na czele z sir Alexem Fergusonem, Rayan’em Giggsem i wieloma innymi sławami Czerwonych Diabłów. To niesamowita opowieść o łzach goryczy po porażce i łzach szczęścia po zwycięstwie, chwilach załamania, koszmarnych kontuzjach, oczekiwaniu przed arcyważnymi meczami w Lidze Mistrzów i wieloma innymi. Autor odnosi się również do kumpla z drużyny Ronniego (Cristiano Ronaldo), szanuje go i mówi, że jest jednym z najlepszych piłkarzy na świecie, ale podkreśla, że on był owładnięty obsesją bycia najlepszym, najlepszym na świecie, natomiast dla Rooneya liczy się sukces drużyny, nie interesują go indywidualne trofea, zespół jest na pierwszym miejscu, on gra dla drużyny, dla której jest w stanie poświęcić wszystko i dostosować się do każdego polecenia Trenera, byle tylko było to z korzyścią dla Manchesteru United.
"Lionel Messi to prawdopodobnie jedyny człowiek, który sprawia, że Ronaldo nie może się czuć najlepszym piłkarzem na świecie; potrafi wyczyniać z piłką szalone rzeczy(…)."
"Jednak do zawieszenia butów na kołku jeszcze daleko. Przede mną zbyt wiele trofeów do wygrania, tytułów mistrza Anglii i triumfów w Lidze Mistrzów – a właściwie to w każdych rozgrywkach, w których występuje United. Chcę wygrać wszystko. Interesują mnie przy tym sukcesy drużyny – te indywidualne, choć są miłe, nie smakują tak samo jak osiągnięte wspólnie z kolegami. Zatem cokolwiek robię, robię po to, żeby dać jak najwięcej drużynie."
Nie brakuje również humoru, „Wazza” opisuje śmieszne sytuacje z szatni, lusterko Ronaldo w szatni, swój przeszczep włosów, chowanie pilota przed kapitanem Evertonu, przyklejanie butów do podłogi nowym zawodnikom i wiele innych. Rooney odnosi się również do momentów smutnych, dołków w karierze, pisze o chęci odejścia do Manchesteru City po fatalnym sezonie, głupocie związanej z niektórymi nieprzemyślanymi wypowiedziami.
Oczywiście czołowe miejsca zajmują występy w Lidze Mistrzów, opisuje spotkanie z Chelsea w pamiętnym finale i zwycięstwie po rzutach karnych. Można tutaj zauważyć niezwykłą dojrzałość piłkarską, pisze o Johnie Terrym (który nie trafił do siatki i Manchester mógł się cieszyć ze zwycięstwa) z niezwykłym szacunkiem, mówi że jest niesamowitym piłkarzem i kolegą z reprezentacji, nie chce okazywać radości na jego oczach. Wspomina także dwa spotkania z Barceloną, nie mógł wyjść z podziwu dla zawodników Blaugrany, ich precyzja sprawiła, że nie mieli szans w starciu z Katalończykami, jeden z cytatów który szczególnie utkwił mi w pamięci to: „podanieruchpodanieruchpodanieruch”.
Podsumowując, to niesamowita książka, nie tylko dla kibiców Manchesteru United, czy w ogóle piłki nożnej. Każdy z nas może przeczytać o tym niezłomnym piłkarzu i gwarantuję, że nie będzie to nudna lektura. Wręcz przeciwnie! Sposób w jaki pisze Rooney przyciąga i sprawia, że chcesz poznać tego zawodnika jeszcze bardziej, bo jest to jedna z najciekawszych osobowości z jaką miałeś kiedykolwiek do czynienia. Polecam!
"Uważam, że nie zmieniłem się przez te dziesięć lat. Przez całą karierę zawsze wychodzę na mecz z tym samym nastawieniem chłopaka z Croxteth. Podwijam rękawy, zagryzam zęby i zabieram się poważnie do sprawy – takie podejście pozwoliło zdobyć te mnóstwo goli dla Manchesteru United."
Oglądając sobotnie spotkanie Manchesteru United z Swansea City spojrzałam na Wayne’a Rooneya inaczej niż zwykle, przez pryzmat przeczytanej książki. Dostrzegłam w nim jeszcze bardziej cechy przywódcy (został nowym kapitanem zespołu), prawdziwego wojownika, który dla drużyny odda wszystko, dla zespołu jest w stanie poświęcić dosłownie wszystko, nie odpuszcza rywalowi, nie odstawi nogi przy wślizgu, nie odda ani centymetru murawy bez walki. Taki właśnie jest „Wazza” – niezłomny gladiator Czerwonych Diabłów. Przy tym wszystkim trafia do siatki rywali, a przecież on ma dopiero 28-lat, to wiek idealny dla piłkarza. Na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie powiedzieć, że „Wazza” nie zaskoczy mnie już niczym. Z pewnością zrobi coś takiego (pewnie nie raz), że szczęka opadnie mi do kolan i nie będę w stanie wyjść z podziwu. Taki jest właśnie Wayne Rooney.
Mecz na inaugurację sezonu 2014/15 Czerwone Diabły przegrały (sensacyjnie) 1:2. Gola strzelił Rooney, najładniejsza bramka spotkania, ale jestem pewna, że nie miał dobrego humoru po końcowym gwizdku sędziego.
"Jeśli ja sam grałem dobrze, ale przegraliśmy nie jest to dla mnie żadnym pocieszeniem. Nawet jeśli strzeliłem dwa gole w meczu, ale zostaliśmy pokonani 2:3, czuję się fatalnie. Wcale nie słodko-gorzko – naprawdę strasznie."
• • •
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości SQN
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz