Tytuł: Pięć osób, które spotykamy w niebie
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 200
Kategoria: Literatura współczesna
Wydanie: 2008
,,Czas – odparł Kapitan – nie jest tym, czym ci się wydaje. –
Wydanie: 2008
,,Czas – odparł Kapitan – nie jest tym, czym ci się wydaje. –
Usiadł obok. – Śmierć? Wcale nie jest
końcem wszystkiego. Myślimy,
że tak jest. Tymczasem to, co dzieje się
na ziemi, to dopiero
początek.”
"Pięć
osób, które spotkamy w niebie" to z pewnością książka niezwykła, podobnie jak większość książek o umieraniu. Ile religii tyle wizji nieba, drugiej strony czy
innego wcielenia w przyszłym życiu. Tutaj jednak nieważne jest, jakiej religii jest czy było się wyznawcą. Liczy się jedynie to,
że umrzemy… wszyscy.
,,Życiem i śmiercią nie rządzi sprawiedliwość – stwierdził.
Gdyby
tak się działo, dobrzy ludzie nie umieraliby młodo.”
Eddie, jak zapewne całkiem spora część ludzkiej populacji, uważa się za osobą nieważną,
zwykłym szarakiem, który nie ma wpływu na to, czy na świecie się coś zmieni.
Jednak i on i my dowiemy się, że każdy czyn w naszym życiu ma skutki i każdy z
nas nadaje światu barw, dzięki czemu jest tak bardzo niezwykły. Nasz bohater jest już starszym człowiekiem,
który pracuje w Rubylandzie, czyli wesołym miasteczku na jednym z wielu
wybrzeży. Śmierć w wyniku szlachetnego
odruchu jak się okazuje może zmienić wszystko.
"Obcy – powiedział Niebieski Człowiek –
są rodziną, którą
dopiero masz poznać."
Książka
nie jest długa, moja recenzja
również taka będzie. Co mi się podobało a co nie? Nie ma tu szalonych zwrotów
akcji, wielkich miłości zakończonych przemianą w wampira czy w inne coś, ale jest za to zwykła miłość, która sprawiła, że życie dwojga osób stało się rajem na
ziemi, a czy stanie się takowym po śmierci? Mamy również możliwość poznania tego, co w życiu jest ważne i co już takie nie jest. Czy coś mi się nie podobało?
Może to, że książka jest naprawdę krótka, a osoby pojawiają się jedna po drugie
z przerwami na pewne wydarzenia z życia głównego bohatera.
"Niczyje życie nie idzie na marne –
orzekł Niebieski Człowiek.
Na marne idzie jedynie ten czas, kiedy myślimy, że jesteśmy
sami."
Nie
jest to typ książek, które zazwyczaj czytam, a pomimo to wywarła ona na mnie ogromne
wrażenie, gdyż ma w sobie wiele mądrości oraz trafnych spostrzeżeń, których nie
znajdziemy w książkach fantasy czy kryminałach. Wspaniały, na pozór niezwykle
zwyczajny bohater, który odzwierciedla wiele z naszych lęków, sprawia, że
utożsamiamy się z nim jednocześnie zastanawiając się co my zrobimy, a może już
zrobiliśmy w takiej sytuacji, w jakiej był on. Mi osobiście bardzo podobała się
historia Eddiego oraz jego najbliższych. Co my zrobimy jeżeli wszyscy poza nami
odejdą i zostaniemy sami, na pozór bez celu w życiu oraz miłości?
"Ludzie mówią, że
miłość się „znajduje”, jakby to był przedmiot ukryty pod kamieniem. Ale miłość
przybiera wiele form i nigdy nie jest jednakowa dla wszystkich mężczyzn i
kobiet. Ludzie znajdują jedynie „swoją” miłość. Tak więc Eddie znalazł „swoją”
miłość w osobie Marguerite, miłość wdzięczną, głęboką, lecz cichą, miłość, o
której wiedział, że jest jedna jedyna i niezastąpiona. Kiedy Marguerite
odeszła, pogodził się z szarą, monotonią dni. Uśpił swoje serce."
Szkoda,
że książki takie jak ta, nie są lekturą szkolną. Nie jest długa, więc nie ma problemu z jej przeczytaniem, a już z pewnością jest
o wiele bardziej fascynującą pozycja literacką niż np. "W pustyni i w
puszczy". Polecam każdemu, bo być może
właśnie to historia Eddiego sprawi, że zatrzymacie się na chwilę i zastanowicie
nad tym, co zrobiliście a czego nie, a także co możecie jeszcze zrobić, aby
wasze życie stało się lepsze i bardziej wartościowe.
"Czasami, gdy składasz w ofierze coś
naprawdę
cennego, wcale tego nie tracisz. Ty tylko
przekazujesz to komuś
innemu."
Moja
ocena: 9/10
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz