sobota, 4 kwietnia 2015

"Messi. Historia chłopca, który stał się legendą." - Luca Caioli

Leo Messi to piłkarz wybitny, jeden z nielicznych, którym biografie pisze się już za życia, ale kiedy się już za to zabiera, trzeba to zrobić w sposób wyjątkowy i na tyle dobry, żeby porwać wszystkich czytelników, niekoniecznie fanów Argentyńczyka, czy Barcelony. To udało się włoskiemu dziennikarzowi. 

Tytuł: „Messi. Historia chłopca, który stał się legendą.”
Autor: Luca Caioli
Przekład: Barbara Bardadyn
Ilość stron: 368
Wydawnictwo: SQN
Wydanie: 2013

Moja ocena:  7/10

„Fenomenu Messiego nie da się wyjaśnić, trzeba go podziwiać.” ~ Pep Guardiola

Opowieść rozpoczyna matka Leo, to ona wprowadza nas w świat wielkiej gwiazdy i uchyla rąbka kilku tajemnicom La Pulgi. Dopiero potem przenosimy się do Rosario i poznajemy 29-letniego Jorge i historię jego miłości do Celii połączoną z mistrzostwami świata w 1978 roku i pogrążoną w strachu, targaną konfilktami Argentyną. Wreszcie kluczowa data 24 czerwca 1987, to wtedy w szpitalu Garibaldi na świat przychodzi Lionel Andrés Messi Cuccittini, przyszły geniusz futbolu, ale wtedy jeszcze nikt o tym nie wie.

Dopiero w dniu czwartych urodzin dostał pierwszą piłkę z czerwonymi rombami i rozpoczęła się wielka fascynacja futbolem, gra w marmurki już się nie liczyła. Pewnego dnia dołączył do taty i braci (Rodrigo i Matías) i zaczął z nimi grać w piłkę, zaskoczył wszystkich, głównie dlatego, że nigdy tego nie robił, po prostu wyszedł na ulicę i zaczął grać, jak gdyby nigdy nic. To babcia pierwszy raz zaprowadziła go na prawdziwe boisko. Zawsze w niego wierzyła i namawiała jego rodziców, aby pozwoli mu grać. To właśnie na jej cześć wznosi palce ku niebu, kiedy strzela swoje kolejne bramki. 

„(…) dla Leo nie ma znaczenia, czy mecz jest łatwy czy trudny, towarzyski czy oficjalny, rozstrzygnięty czy nie, czy gra się w niedzielę czy w środę, czy w zimnie czy w upale, czy rywal jest wymagający czy nie, czy gra się u siebie czy na wyjeździe. Messi zawsze wkłada te samą energię, ma taką samą ochotę do gry i chęć, by zwyciężyć, błyszczeć i przydać blasku piłkarskiemu spektaklowi.”

Początkowo grał na boiskach Grandoli pod czujnym okiem pierwszego trenera (Salvadora Ricardo Aparico), ale swoją przygodę z piłką na poważnie zaczął w Newell’s Old Boys i do tego klubu wciąż czuje przywiązanie, jego sercem jest Katalonia, ale zawsze znajdzie się miejsce dla czerwono-czarnych.  To właśnie w czasie gry dla „Trędowatych” musiał udać się po raz pierwszy do doktora Diego Schwarzsteina. Powodem był oczywiście niski wzrost, który martwił nie tylko rodziców, ale także klub. Po roku badań okazało się, że Leo cierpi na niedobór hormonu wzrostu i potrzebuje terapii, drogiej terapii, która jest owiana legendami, bo jak można osiągnąć tyle w tak młodym wieku? Niejedni dostrzegali tu magiczny wpływ terapii hormonalnej, co oczywiście było stekiem bzdur. Wracając jednak do samego problemu zdrowotnego, nastąpiły problemy związane oczywiście z kosztami leczenia, w końcu Barcelona zdecydowała się pokryć jego koszty zachwycona umiejętnościami chłopaka. 

Wraz z rodziną udał się do Barcelony i kiedy wydawało się, że teraz może być tylko lepiej, okazało się, że to dopiero początek wyboistej drogi Argentyńczyka. Liczne kontuzje, problemy z obywatelstwem hiszpańskim i wreszcie wiadomość, że zostanie sam z ojcem, a mama wraca do Rosario. On jednak wiedział, że nie może się poddać i od początku wiedział, że wykorzysta swój potencjał. Dał radę, a efekt widzimy dzisiaj. Genialny piłkarz obdarzony ponadprzeciętnymi umiejętnościami czaruje na boiskach na całym świecie, nie tylko w Barcelonie, również w reprezentacji Argentyny.

Drugi Maradona? Na takie porównania jeszcze za wcześnie, możemy je poczynić dopiero po zakończeniu kariery Messiego. Nie zmienia to faktu, że bardzo trudno oprzeć się wrażeniu, iż Leo właśnie nim jest. To piłkarz urodzony na prowincji Santa Fe daje nadzieję całemu argentyńskiemu narodowi, tę którą dawał właśnie boski Diego, nie wspominając już o podobieństwach w grze obu tych zawodników. Należy jednak pamiętać, że Lio może być porównywany do Maradony, ale nigdy nim nie będzie. On jest unikalny, inny, ma własny styl i może być najlepszy, lepszy do Diego. Brakuje mu tylko jednego, tytułu mistrza świata, wtedy będzie mógł powiedzieć, że osiągnął w futbolu absolutnie wszystko. 

„Bardzo pokorny chłopak, nie mówił zbyt dużo. Ale on już taki jest, przechodzi transformację dopiero, kiedy wchodzi na boisko, z piłką przy nodze zmienia się całkowicie. Pojawia się wtedy prawdziwy Lionel. Wystarczy tylko usiąść i podziwiać.” ~ Mariano Bereznicki, dziennikarz ‘La Capital’

Lektur o Messim na rynku jest mnóstwo, ale to właśnie ta pozycja stała się światowym bestsellerem. Biografia tak świetnego piłkarza to nie lada wyzwanie dla autora, ale Luca Caioli świetne połączył zebrane wypowiedzi swoich rozmówców z historią Argentyńczyka, czyniąc tym samym tę pozycję wybitną. Wydaje się jednak, że nie dowiedzieliśmy się zbyt wielu ciekawostek z życia piłkarza. Owszem większość z nich możemy znaleźć w Internecie, ale wywiadów z tyloma osobami i opinii o Messim nie znajdziemy, głównie ze względu na to warto zainwestować w tę pozycję książkową, choć autor mógł się postarać bardziej i zdecydowanie więcej czasu poświęcić tej pozycji, bo to, że La Pulga jest skromny, małomówny i absolutnie genialny a mimo to woda sodowa nie uderzyła mu do głowy, każdy wie i włoski dziennikarz nie musi o tym przypominać na każdym kroku. Z drugiej strony pewnie mało kto wiedział jakie emocje towarzyszyły mu przy odbiorze piłki czy co myślał Azier del Horno po pamiętnym meczu z Chelsea w 1/8 Champions League na Stamford Bridge? Raczej niewielu sympatyków argentyńskiej gwiazdy. 


„Bez Messiego Barcelona jest najlepszą drużyną świata, ale kiedy gra Leo, jest z innej galaktyki.” ~ José Cruz

Kiedy jednak dochodzimy do ostatnich stron, nie chce się wierzyć, że to już koniec. To taki wstęp do opowiadania, które zdaje się nie mieć końca, bo ten szalony Leo ciągle bije nowe rekordy, a statystycy wciąż wyszukują coraz starsze i starsze osiągnięcia, o których wszyscy dawno już zapomnieli. Powód jest jeden, on to zrobi, świadomie lub nie, pobije kolejny rekord, zachwycając cały świat. To się nie zmieni, do końca jego kariery, która będzie jeszcze bardzo długa, dlatego należy siąść wygodnie w fotelu i po prostu podziwiać kunszt barcelońskiej 10. Mamy ten przywilej podziwiania go na żywo, dlaczego z niego nie skorzystać?

6 komentarzy :

  1. nie przepadam za piłką nożną, więc raczej sobie daruję...

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam inną biografię Messiego, ale była raczej słaba. Tę mam w planach, bo lubię autora, ale nie spieszy mi się do jej czytania, bo jednak serce mam w Madrycie. Podziwiam Messiego i nie przeczę, że jest to piłkarz z zupełnie innej galaktyki, ale dla mnie numerem 1 jest jednak Cristiano :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, do Ronaldo mam szacunek, ale serce w kolorze Blaugrana i wszystko jasne. :)
      Powiem Ci, że mam w planach biografię (oczywiście Caioli) Suareza i potem Ronaldo. Wtedy będę miała jasny ogląd całej sytuacji, bo momentami mam wrażenie, że autor pisze te książki na ilość, nie na jakość. :)

      Usuń
    2. Podobno biografia Neymara jest niezła, sama jeszcze nie czytałam. Nie wiedziałam, że napisał też o Suarezie...

      Usuń
    3. Tak, biografia Neymara b. dobra, recenzja już gotowa, opublikuję ją niebawem. :)

      Usuń
  3. Nie interesuję się piłką nożną, Messi jest mi kompletnie obojętny. Nie sięgnę po tę pozycję.

    OdpowiedzUsuń