wtorek, 7 kwietnia 2015

"Szósty" - Agnieszka Lingas-Łoniewska

Kiedy czytam kryminały, oczekuję wciągającej fabuły, trudnej zagadki i zaskakującego finału. Muszę przyznać, że wszystkie te rzeczy znalazłam w książce Agnieszki Lingas-Łoniewskiej "Szósty".
Tytuł : "Szósty"
Autor: Agnieszka Lingas-Łoniewska
Ilość stron: 334
Gatunek: Kryminał, romans
Wydawnictwo: Replika
Wydanie: 2012

    Moja ocena 7/10

"Szósty" wpadł w moje ręce dosyć przypadkowo, kiedy szukałam czegoś, co mogłoby być miłym przerywnikiem w codziennych obowiązkach oraz pobudzić moje szare komórki do myślenia.

Obserwował ją. Wiedział o niej wszystko. [...] Miała zostać kolejną wybraną do zbawienia...

Akcja toczy się w Katowicach, siedzibie elitarnej Śląskiej Grupy Śledczej którą dowodzi przystojny i inteligentny inspektor, Marcin Langer. Pracują nad sprawą seryjnego mordercy, który porywa zielonookie blondynki, by szóstego dnia zabić je i porzucić ciała.
W śledztwie pomaga Alicja Szymczak, specjalistka od tworzenia portretów psychologicznych.

   Sześć dni po tajemniczym zaginięciu świat usłyszy, że to on, niczym pan i władca, brutalnym gwałtem odebrał jej godność.



Do przeczytania zachęciła mnie okładka i cytat wybrany na chybił-trafił ze środka książki. Spodobał mi się też styl  jakim pisze autorka, bo chociaż pojawiają się gdzieniegdzie jakieś sceny  metafizyczne, to nie są napisane patetycznie i poetycko, co mnie często denerwuje w tego rodzaju wątkach.  Wątek kryminalny jest świetnie poprowadzony. Kiedy czytałam książkę, miałam wrażenie, że autorka celowo rzuca podejrzenia na osoby które wydają się najbardziej podejrzane, tylko po to, żebym  mogła pomyśleć, że to za łatwe rozwiązanie. Jak się jednak okazało, zresztą ku mojej wielkiej radości, pojawiają się nowe tropy, mieszają motywy, aż w końcu niczego nie można być pewnym. Dużo o samym zabójcy dowiadywałam się z jego własnych wspomnień, które pozornie dawały mi pewność, że przechytrzyłam autorkę i rozwiązałam zagadkę.

  W szóstym dniu Bóg stworzył człowieka – mężczyznę i kobietę. W szóstym dniu… odbiorę ci życie, bo ja jestem twoim bogiem.

Jak się jednak okazało, nic bardziej mylnego. Kiedy już z uśmieszkiem na twarzy chciałam sobie pogratulować w myślach, dalsza lektura nie pozostawiła mi jednak złudzeń. Dopiero gdy zabójca się ujawnił, dotarło do mnie, że szukałam w dobrym miejscu tylko zignorowałam pozornie nieistotne poszlaki składające się w logiczną całość. Podczas gdy ja byłam pogrążona w domysłach, nasz tajemniczy, zły charakter prześlizgiwał się zgrabnie po kartach powieści, tuż przed moim nosem. Nawet się z tego ucieszyłam, bo to dowód, że ten wątek  książki nie jest do końca przewidywalny.

 Ujrzawszy ją po raz pierwszy, wiedział, że musi należeć do niego, że wbrew woli kobiety posiądzie jej ciało i duszę. Wiedział także kiedy i jak zakończy jej cierpienie. 


Niestety, nie mogę tego powiedzieć o wątku miłosnym. Autorka powplatała w fabułę sceny metafizyczne, co na początku wydawało mi się słodkie, potem jednak trochę oklepane. Wiem, że o gustach się nie dyskutuje i w dużej mierze zależy też od nastroju, przynajmniej u mnie, ale ja odnosiłam czasem wrażenie, że czytam ten rodzaj romansu, z którego już dawno wyrosłam. Lubię polskich autorów, naprawdę, panią Agnieszkę też , szczególnie po przeczytaniu "W szpilkach od Manolo", jednak przy tej lekturze czułam po prostu lekki niedosyt. Nie pomogło też, niestety, odwlekanie zbliżenia i spotkanie z prawie byłą dziewczyną prawie swojego chłopaka. Dostrzegłam także, choć w nieco zmodyfikowanej formie, znany nam wszystkim schemat : dziewczyna wpada w pułapkę, przystojny mężczyzna ratuje ją przed gościem, co dziwnie gada i jest śmiertelnie niebezpieczny. Kiedy jednak doszłam do momentu owego podstępu, wiedziałam co się dalej zdarzy. No ale cóż. Do pozytywnych aspektów tego wątku  mogę zaliczyć to, że główny bohater nie dąży tylko do tego, żeby zajrzeć Alicji pod spódnicę, jak to się często zdarza.

Bo ciągle... ciągle śniła mu się ta tajemnicza kobieta. 

Mimo wszystko uważam, że autorka odwaliła kawał niezłej roboty. Kiedy popatrzę na całokształt, widzę świetny kryminał, który naprawdę może wciągnąć. Najbardziej spodobało mi się zakończenie, gdzie niby już po wszystkim, każdy jest szczęśliwy i spokojny, a tu nagle takie zaskoczenie. Nie każdy lubi spam, ale nie mogę się powstrzymać, żeby nie dać poniższego cytatu. Powiem szczerze, to zdanie nigdy nie brzmiało tak strasznie...

-Lubisz róże, Ewo ?

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz