wtorek, 4 sierpnia 2015

"Carlo Ancelotti. Nienasycony zwycięzca" - Carlo Ancelotti, Alessandro Alciato

„Piłka nożna przypomina trochę lunch w towarzystwie przyjaciół – im więcej jesz, tym bardziej jesteś głodny.”


Tytuł: „Carlo Ancelotti. Nienasycony zwycięzca”
Autor: Carlo Ancelotti, Alessandro Alciato
Przekład: Bartosz Sałbut
Gatunek: autobiografia
Ilość stron: 248 (+ dodatek 32)
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Wydanie: 2015

Moja ocena:  10/10

W całym swoim życiu możemy przeczytać wiele książek, ale przeważnie brakuje nam czasu, nam przeczytanie wszystkich dobrych pozycji, więc powinniśmy zdecydować się na najlepsze, wybitne. „Carlo Ancelotti. Nienasycony zwycięzca” zalicza się do grona tych ostatnich. Każdy, kto w jakiś sposób związany jest z futbolem ma wręcz obowiązek zapoznania się z tą lekturą. Po Andrei Pirlo, Alessandro Alciato pomógł wybitnemu włoskiemu szkoleniowcowi w spisaniu swoich wspomnień. Efekt jest fenomenalny i uwierzcie, że nie wyolbrzymiam moich pozytywnych odczuć po przeczytaniu tej autobiografii.

Ilekroć wracam do tej książki, mam przed oczami linijki tekstu, z których absolutnie każda zasługuje na poświęcenie jej uwagi. I co w takiej sytuacji mam zrobić? Wybrać te najlepsze, ale taki wybór jest piekielnie trudny, wręcz niemożliwy. Musicie zatem sami wybrać się do księgarni czy zakupić tę lekturę przez Internet i zagłębić się w myślach Carlo Ancelottiego. Chyba nie muszę mówić, że warto.

„Stwierdzając: „Jesteś najlepszy”, ludzie z Realu bez wątpienia połechtali moje ego. Zachowali się dokładnie tak samo, jak kilka lat wcześniej członkowie Triady. Wystarczy mnie pogłaskać i nakarmić, żebym był szczęśliwy.”


fot.: sports.ru
Zacznę może od niesamowitego podejścia Carletto do własnej osoby. Dystans włoskiego szkoleniowca do samego siebie jest absolutnie oryginalny, nie znam i zapewne nie poznam drugiej takiej osoby, bo czy znacie kogoś, kto sam nazywa się „grubą świnią, która nie umie trenować”? Właśnie. Każdy ma swoją osobowość, której nie sposób podrobić, ale były szkoleniowiec i piłkarz Milanu jest naprawdę jedyny w swoim rodzaju, jakkolwiek by to nie zabrzmiało. Dzięki tej autobiografii mamy możliwość poznania jego samego, a to jest bezcenne.
Carletto jako gracz Romy, fot.: pinterest.com
 „Jako świnia, która nie umie trenować, tak naprawdę nigdy nie lubiłem Turynu. Był zbyt mroczny, od mojego życia dzieliły go całe lata świetlne. Z drogi, modnisie – nadchodzi grubas z pełną miską emiliańskiego tortellini.”

Podobało mi się, ba!, byłam wręcz zachwycona ilością anegdot zawartych w tej książce. O pewnych historiach zapewne nigdy nie słyszeliście. Dopiero po latach ujrzały światło dzienne i powodują, że bardziej doświadczeni kibice mogą znaleźć odpowiedzi na pytania, które nurtowały ich przez kilka lat. Na duży plus mogę zaliczyć to, że Carlo odrzuca pisanie banałów, skupia się na tym, co dla fana piłki nożnej będzie nowe, czego nie dowie się z innej książki. Trzeba przyznać, że wyszło mu to perfekcyjnie.

Czytając tę książkę, poznałam kulisy  piłkarskiego świata, a w szczególności trenerskiej ławki i mogę powiedzieć, że na futbol patrzę trochę inaczej. To kolejna pozycja, która daje Ci pewien pryzmat, przez który możesz zerknąć wtedy, kiedy nadejdzie taka potrzeba.

„Wrażenia, że jest się kochanym i cenionym nie da się przeliczyć na pieniądze. Chodzi o emocje, a te są bezcenne.”

Kolejną dużą zaletą są słowa poświęcone najlepszym piłkarzom świata, z którymi Carletto miał styczność w czasie swojej kariery. Paolo Maldini, Pippo Inzaghi, Kaká, Zinédine Zidene, Andrea Pirlo, Alessandro del Piero, Antonio Conte, John Terry, Zlatan Imbrahimović, Cristiano Ronaldo i wielu, wielu innych. Z większością z nich przedstawia nam ciekawostki i niesamowite, wręcz niewiarygodne historie. Jeżeli jednak chciałabym przytoczyć je wszystkie tutaj, minęłabym się z celem, po prostu musicie poznać je sami. Dlaczego Terry to urodzony kapitan, a Zinédine Zidane to najwybitniejszy piłkarz? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie bez najmniejszych problemów. Carlo nie ucieka też od tematu innych trenerów czy właścicieli klubów. Łatwość z jaką przytacza nam kolejne historie jest niesamowita, sprawia, że jak już zaczniesz czytać, po prostu musisz skończyć, a wtedy chcesz jeszcze więcej i zabierasz się za nią jeszcze raz.

„- Chcę wygrać wszystko. Zostaniemy mistrzami Włoch, Europy i świata.
O, Boże, on nadal pije.
Tak to już jednak jest i nic nie mogę na to poradzić: gdy wzywa Berlusconi, zawsze jestem gotów.”

Carletto jako gracz Romy, fot.: pinterest.com

Co mogę powiedzieć o stronie technicznej? Ludzie Sine Qua None jak zawsze podołali zadaniu. To jedno z tych wydawnictw, które nie schodzi poniżej danego poziomu, dbając o najmniejsze szczegóły, które zapewniają czytelnikowi komfort. Od świetnej okładki, przez odpowiedni rozmiar czcionki, po odpowiednią długość marginesów. Jakby tego było mało, wydawnictwo wydrukowało dodatek do książki, którego autorem jest Michał Okoński, a dotyczy on ostatniego okresu w karierze Carletto, czyli ławki trenerskiej Realu Madryt. Czego można chcieć więcej? W grę wchodzi tylko jedno – jeszcze więcej książek na tak wysokim poziomie.

Próbuję znaleźć jakieś wady tej lektury, bo na razie wygląda to na przepiękną laurkę skierowaną w stronę autorów i wydawnictwa. Uwierzcie, że naprawdę bardzo ciężko znaleźć mi coś, co mogłoby sprawić, że książka w jakimś stopniu staje się niekompletna. Jedyną wadą, jaka w tym momencie przychodzi mi na myśl, jest jej długość – takie perełki powinny mieć przynajmniej dwukrotnie większą objętość.

Wydaje mi się, że nie muszę już nikogo zachęcać do zapoznania się z tą pozycją. Lektura obowiązkowa dla kibiców Chelsea, Realu Madryt, Paris Saint-Germain i włoskiej piłki, w końcu to tutaj Carlo spędził najwięcej czasu (AC Milan, AS Roma, Parma, Juventus czy AC Reggiana). Uważam, że każdy fan futbolu powinien zapoznać się z tą pozycją literacką, poszerzając swoją wiedzę o ulubionej dyscyplinie sportu.

„Cukiernik je, żeby móc pracować, a nie na odwrót. Może właśnie dlatego mam skłonność do rośnięcia wszerz. Mam wielkie dupsko i jeszcze większe serce. Jestem zakochany po uszy w tym, co robię. Dziękuję, jeszcze raz dziękuję. Za wszystko, co dała mi włoska piłka nożna. Otrzymałem od niej znacznie więcej, niż sam mogłem dać jej w zamian, choć starałem się być bardzo hojny.”

Carletto i zespół Chelsea z wizytą u Stefano Borgonovo, fot.: fondazionestefanoborgonovo.it


Tak, Carletto ma naprawdę ogromne serce. Na sam koniec dodam, że cały zysk z książki zostanie przeznaczony na leczenie jego chorego przyjaciela – Stefano Borgonovo, który cierpi na stwardnienie zanikowe boczne „niewywołane dopingiem”. Dlaczego „niewywołane dopingiem”? Tego musicie dowiedzieć się już sami. 


Za możliwość przeczytania jednej z najlepszych książek w moim życiu dziękuję wydawnictwu SQN.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz