Tytuł: Siódmy syn
Liczba stron: 270
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Gatunek: Fantastyka
Seria: Opowieść o Alvinie Stwórcy
Przepraszam za tak długą nieobecność, ale w wyniku natłoku zdarzeń i serii nieszczęśliwych zbiegów okoliczności nie miałem wystarczająco dużo czasu, aby coś ciekawego napisać. Przechodząc do recenzji - może niektórzy kojarzą tego autora z jego inną serią, która ostatnio stała się dość popularna. Ja sięgnąłem po tą mniej znaną. Opowieść o siódmym synu siódmego syna jest trochę inna, przynajmniej według mnie, od innych książek z tego gatunku. Mianowicie cała akcja rozgrywa się w Ameryce w czasach, gdy rozpoczęła się kolonizacja tamtejszych ziem. W Ameryce autora magia nadal istnieje, wkrada się pod dachy domów. Ludzie mają talenty, ale jak to zawsze bywa tylko niektórzy, więc pozostali się ich boją, zazdroszczą, szanują lub uważają za dzieci diabła.
W tym właśnie świecie poznajemy mała dziewczynkę imieniem Peggy - dziewczynka ta jest żagwią < mam nadzieję, że tak to się odmienia> Jej historia jest przedstawiona na samym początku książki i osobiście uważam, że jest to najlepsza i najciekawsza część pierwszej książki opowiadającej o Alvinie Stwórcy.
"Nie winisz ślepca, jeśli cię nie ostrzeże, że zaraz nadepniesz na węża. Ale masz pretensje, jeśli nie uprzedzi cię nawet słówkiem ktoś o zdrowych oczach."
Co myślę o tej książce... Sięgnąłem po nią głównie ze względu na motyw siódmego syna, siódmego syna. Jestem przekonany, że już gdzieś był ten motyw, ale nie mogę sobie przypomnieć gdzie. Z początku książka, jak dla mnie, jest naprawdę dobra. Ten element magii, chociaż nie zajmuje całej historii i ciekawa bohaterka (jak się okazało, nie jest główną postacią, lecz zaledwie strzępkiem, ale bardzo ważnym) - bardzo mnie to zachęciło. I bum. Wszystko się zatrzymało. Mały skok w przyszłości nasz bohater ma 5 lat. I od tej pory autor zasypuje nas opisami kamienia, mostu, drzewa, domów, kościoła, rzeki, wody i bohaterów. Ogólnie nie czyta się tego źle, ale równie dobrze można tego nie czytać wcale.
"Nikt nie jest idealnie przeciętny. Każdy ma jakiś rys silniejszy od innych."
Na uwagę zasługują: pastor i Bajarz:
- pastor: fanatyk religijny, któremu światopogląd przysłoniła wiara w Boga i wykształcenie. Jest egoistyczny, dla mnie jest po prostu prostakiem. Uważa się za lepszego od innych, ponieważ zdobył wykształcenie. Nie potrafi zaakceptować niezwykłości w ludziach, którzy go otaczają oraz w ziemi ,po której chodzi. Postać zdecydowanie negatywna.
- Bajarz: postać zagadkowa pojawiająca się znikąd, aczkolwiek pozytywna i bardzo pomocna dla naszych bohaterów
"Szukał nazwy, która określiłaby nas wszystkich."
Warto zauważyć, że autor często stawia takie problemy natury moralnej, jak np. zabójstwo czy chęć zemsty lub zysku. I to czasami sprawia, że książkę czyta się ciężko, ale nie zrażajcie się, gdyż dla chcącego nic trudnego. Pierwsza część jak dla mnie za szybko się rozkręciła, przez co później była po prostu nudna, ale zobaczymy dalsze części.
Myślę, że to książka raczej dla miłośników fantastyki, chociaż oczywiście każdy pewnie odnajdzie w niej coś dla siebie.
Moja ocena: 7.5/10
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz