Autorzy: Zombie Rob, B. H. Evenson
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 372
Gatunek: Horror (Gore)
Jednym z autorów tej książki jest Rob Zombie - muzyk, a właściwie rockmen. Z moich doświadczeń wynika, że muzycy piszą raczej o sobie, tworząc bezsensowne biografie dla fanów. Tutaj byłem zaskoczony i naprawdę ta pozycja wzbudziła we mnie ciekawość. Muszę się wam przyznać, że jak dotąd nie słyszałem o kimś takim jak Rob Zombie, mimo że osiągnął światową sławę muzyczną oraz wyprodukował kilka horrorów. Pomyślałem więc, że będzie to naprawdę świetna powieść grozy.
Drugim z autorów: B.H. Evenson, jest laureatem nagrody International Horror Guild Award, autorem dwunastu publikacji i jeszcze otrzymał parę nagród. Taka dwójka musiała stworzyć naprawdę coś niesamowitego. Po takiej "parze" spodziewałem się naprawdę czegoś więcej niż krwawych opisów i dźgania wszystkich możliwych bohaterów nożem lub nożyczkami...
Obok horroru dopisałem, że jest to gore, gdyż jest to i pozwolę sobie zacytować Wikipedię:
No i o tym jest ten horror tak naprawdę. W Panach Salem jest sporo brutalnych scen, z krwią i wnętrznościami rozbryzgującymi się na całe pomieszczenie.
Teraz coś o fabule tej książki poza scenami z krwią. Otóż powieść składa się z dwóch części: kiedyś i dziś. Część pierwsza to krótka opowieść wstępna, opowiadająca o procesie czarownic z Salem w stanie Massachusetts, 16 września 1692 roku. Kilku łowców czarownic znalazło parę wiedźm, które parają się czarna magią, a przy tym zamordowały ciężarną kobietę. Łowcy, w procesie przeprowadzonym tego samego dnia (a właściwie nocy), uśmiercają wiedźmy, ale, jak to bywa, złe wiedźmy rzucają klątwę, zapowiadając, że powrócą i rozpętają rzeź za pomocą potomków ich morderców.
I tak przechodzimy do czasów współczesnych. Poznajcie Heidi - kobietę po przejściach i odwyku, pracuje w radiu i ma psa Steva. Poza tym jest prapra...wnuczką jednego z Łowców czarownic. Wszystko było w porządku do czasu, kiedy w radiu nie pojawiło się pudełko z płytą zespołu o dziwnej nazwie - Panowie.
Od tej pory w miasteczku Salem zaczynają się dziać różne dziwne rzeczy. Kobiety szaleją na punkcie tej muzyki, a te kobiety, które są potomkiniami ludzi od wieków mieszkających w Salem, szczególnie silnie odczuwają wpływ muzyki. I tak oto za pomocą autorzy wybijali kolejnych bohaterów.
Książkę tę polecam wyłącznie miłośnikom gatunku, gdyż jest w niej tyle rozlewu krwi, że normalna osoba, nieczytająca zazwyczaj tego rodzaju książek, może podupaść na zdrowiu psychicznym. Poza tym nie niesie ona żadnego przekazu, ani głębszych wartości. Po prostu jest i tyle. Może dlatego, że powstała na podstawie filmu. Idealna rzeź według autora to zebranie grupy kobiet w pomieszczeniu i puszczenie muzyki w rytm, której zaczną walić sobie i sąsiadkom kamieniami po głowie, a jedyny mężczyzna, który będzie próbować ratować bohaterkę, będzie miał wbite nożyczki w szyję.
Obok horroru dopisałem, że jest to gore, gdyż jest to i pozwolę sobie zacytować Wikipedię:
"Rodzaj dreszczowca, horroru filmowego, charakteryzujący się dużą ilością brutalności, scen z krwią i wnętrznościami oraz ponurym klimatem. Częstym elementem filmów gore mogą być dewiacje seksualne, tortury i eksperymenty."
No i o tym jest ten horror tak naprawdę. W Panach Salem jest sporo brutalnych scen, z krwią i wnętrznościami rozbryzgującymi się na całe pomieszczenie.
Teraz coś o fabule tej książki poza scenami z krwią. Otóż powieść składa się z dwóch części: kiedyś i dziś. Część pierwsza to krótka opowieść wstępna, opowiadająca o procesie czarownic z Salem w stanie Massachusetts, 16 września 1692 roku. Kilku łowców czarownic znalazło parę wiedźm, które parają się czarna magią, a przy tym zamordowały ciężarną kobietę. Łowcy, w procesie przeprowadzonym tego samego dnia (a właściwie nocy), uśmiercają wiedźmy, ale, jak to bywa, złe wiedźmy rzucają klątwę, zapowiadając, że powrócą i rozpętają rzeź za pomocą potomków ich morderców.
I tak przechodzimy do czasów współczesnych. Poznajcie Heidi - kobietę po przejściach i odwyku, pracuje w radiu i ma psa Steva. Poza tym jest prapra...wnuczką jednego z Łowców czarownic. Wszystko było w porządku do czasu, kiedy w radiu nie pojawiło się pudełko z płytą zespołu o dziwnej nazwie - Panowie.
Od tej pory w miasteczku Salem zaczynają się dziać różne dziwne rzeczy. Kobiety szaleją na punkcie tej muzyki, a te kobiety, które są potomkiniami ludzi od wieków mieszkających w Salem, szczególnie silnie odczuwają wpływ muzyki. I tak oto za pomocą autorzy wybijali kolejnych bohaterów.
"Zobaczył jak Megan spokojnie wstaje. Przeszła zwinnie nad nim i zbliżyła się do starego adaptera. Umieściła igłę na płycie. Rozległy się bardzo głośne dźwięki muzyki klasycznej (...). Kiedy się odwróciła i podeszła do niego, trzymała w dłoni nóż rzeźnicki."
Książkę tę polecam wyłącznie miłośnikom gatunku, gdyż jest w niej tyle rozlewu krwi, że normalna osoba, nieczytająca zazwyczaj tego rodzaju książek, może podupaść na zdrowiu psychicznym. Poza tym nie niesie ona żadnego przekazu, ani głębszych wartości. Po prostu jest i tyle. Może dlatego, że powstała na podstawie filmu. Idealna rzeź według autora to zebranie grupy kobiet w pomieszczeniu i puszczenie muzyki w rytm, której zaczną walić sobie i sąsiadkom kamieniami po głowie, a jedyny mężczyzna, który będzie próbować ratować bohaterkę, będzie miał wbite nożyczki w szyję.
Jeszcze słowo o okładce, która jest naprawdę dobra. Myślę, że doskonale oddaje akcje i klimat książki. No i te oczy - naprawdę nietresujące. A przede wszystkim te symbole, warto się przyjrzeć, gdyż to wokół nich dzieje się głównie akcja.
Moja ocena: 5/10
P.S. Nie bierzcie sobie tak do serca tej opinii, ponieważ każdy ma różny gust i nie zniechęcajcie się do książek nisko ocenionych. :)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz