sobota, 25 stycznia 2014

"GONE Faza 6. Światło" - Michael Grant

Tytuł: "GONE Faza 6. Światło"

Autor: Michael Grant
Gatunek: fantastyka
Ilość stron: 375
Wydawnictwo: Jaguar
Wydanie: 2013

Moja ocena:  9/10


"Koniec gry. Nie wystarczy wygrać wojny, trzeba jeszcze zastanowić się, co będzie dalej."

Szósta i zarazem ostatnia część sagi Michaela Granta GONE to „Faza 6. Światło.”.  Miałam ją okazję przeczytać dopiero w te Święta Bożego Narodzenia. Niefortunnie zaczynam recenzować cały cykl od ostatniej części, ale nie mam aktualnie innej możliwości. Może w przyszłości powrócę do ponownego przeczytania całej trylogii i zrecenzowania jej, aktualnie jednak tego nie planuję. 

Zanim jednak przejdę do sedna, postaram się Wam przybliżyć sylwetkę samego autora. Jest to amerykański pisarz, który ma w dorobku ponad 150 tytułów. Znany między innymi jako współtwórca takich serii jak: "Animorphs" czy "Everworld". W Polsce jednak sławę przyniosła mu saga młodzieżowa GONE. To dzięki niej pisarz zyskał niesamowitą sławę wśród nastoletnich fanów fantastyki. Po zakończeniu tej serii zapowiedział już kolejną. Z pewnością również będzie biła rekordy na światowych listach bestsellerów. :)

Od utworzenia ETAPU w Perdido Beach minął już prawie rok, nieliczni przetrwali, ale dopiero teraz nadejdzie ostateczne starcie… Bariera stała się przezroczysta. Czy to moc Genesis słabnie, czy może wręcz przeciwnie…? Mieszkańcy raczej obawiają się tego drugiego, w końcu dziecko Diany i Caine rośnie w zastraszającym tempie, cały czas potrzebując pożywienia, ale oprócz Drake’a i jego matki nikt o tym nie wie, a jednak wszyscy spodziewają się najgorszego… W dodatku Albert uciekł na wyspę, jak tchórz, sytuacja gospodarcza jest przerażająca, dzieci nie chcą pracować, siedzą bezmyślnie przed barierą, próbując porozumieć się z rodzicami. A po drugiej stronie… No właśnie, tam rząd chce unicestwić ‘groźnych przestępców’. W takim razie czy uwolnienie się z ETAPU jest najlepszym rozwiązaniem? 

"Będą się nas bać, ale nie dlatego, że potrafimy strzelać z rąk światłem czy przenosić ludzi i przedmioty siłą woli, tylko dlatego, że jesteśmy żywym dowodem na to, że oni nie są nikim wyjątkowym, że ich wiek nie ma najmniejszego znaczenia. Będą nas się bać i nienawidzić. W każdym razie większość z nich. - Westchnął - Niewiele wiesz na temat ludzkiej natury, co?"


Bracia – najwięksi wrogowie muszą połączyć siły, Sam i Caine wyruszają na poszukiwanie Genesis, połączenie ich mocy może pomóc w jego ostatecznym unicestwieniu. Muszą jednak pamiętać o tym, że ma on kontrolę nad umysłem Caine’a, już raz go spustoszył, pozostawiając głębokie, nie do końca wyleczone blizny… Czy uda im się przechytrzyć, wbrew pozorom trzeźwo myślące Zło?

Nie ma co ukrywać, że czytając ostatni tom, nieraz i nie dwa w oku zakręciła mi się łza, i to nie tylko ze względu na myśl, iż pożegnam się bohaterami, ale również niektóre sceny doprowadzały czytelnika na skraj emocji. Bardzo wzruszyłam się, śledząc ostatnią misję Bryzy. Sam autor nie szczędził brutalności w tej części. Osobiście mi to nie przeszkadza, ale przyznaję się, że zostałam zaskoczona. Więcej scen bitw dodawało tylko smaczku. W końcu to ostania część, a walka o przetrwanie wkracza w ostatnią fazę, nieprawdaż? W „Świetle”, o ile to możliwe, jeszcze bardziej poznałam bohaterów, których, nawiasem mówiąc, autor dobrał wyśmienicie. Tworząc dopracowane do ostateczności portrety psychologiczne, pozwalał czytelnikowi na zżycie się z nimi, a także przeżywanie ich osobistych rozetek i problemów. Osobiście każdego z nich pewien sposób szanuję, no może z wyjątkiem Drake’a. Na uwagę zasługuje również zabieg dotyczący wprowadzenia przemyśleń małego, autystycznego chłopca - Pete’go, który spowodował całe to zamieszanie. Jego osobista walka z Genesis była przez wszystkie części do samego końca naprawdę pasjonująca. 

"Tutejsza rzeczywistość była znacznie bardziej dziwaczna, niż potrafili to sobie wyobrazić. Nie chodziło o to, że grupka dzieciaków została zamknięta w czymś w rodzaju bańki. To było wydarzenie bez precedensu w historii planety Ziemia. Bariera nie stanowiła jedynie granicy, oddzielającej jakiś fragment świata od całej reszty. Tu, w środku, działy się rzeczy, jakie po prostu nie mogłyby zdarzyć się na zewnątrz."


Ogólnie można powiedzieć, że Michael Grant spisał się na medal. Wykreował świetnych bohaterów, wartka akcja, pełna nieoczekiwanych zwrotów, spowodowała, że książkę wręcz się połykało. W dodatku niektóre myśli autora, można swobodnie odczytać jako maksymy dla czytelnika żyjącego w dzisiejszych, jakże trudnych i ciężkich czasach…

"Ludzie to idioci. Pamiętaj (...): ludzie to banda zdradzieckich podłych słabych podstępnych tępych i leniwych idiotów."


Zwrócę jeszcze uwagę na okładkę, bardzo charakterystyczną dla całej sagi. Nie jest to może arcydzieło, ale przykuwa uwagę, a motyw postaci z rozwianymi włosami, stał się już znakiem rozpoznawczym serii GONE. Wydawnictwo zadbało o jasny przejrzysty druk i duże litery, w taki sposób, że całość czyta się niezwykle przyjemnie.

Pozostaje mi tylko polecić książkę wszystkim fanom fantastyki!

1 komentarz :

  1. Świetna seria! Nie wiem jak Ty, ale ja odczułam małe obniżenie poziomy w okolicach 4/5 części, ale przy 6 wszystko znów jest na najwyższym poziomie! Dobre zakończenie, choć przyszłość dość przewidywalna, niczym specjalnym mnie nie zaskoczyła, jednak samo to, co się wydarzyło w Etapie było niesamowicie fascynujące, na to się czekało przez wszystkie cześci :3

    OdpowiedzUsuń