niedziela, 11 sierpnia 2013

"To" - Stephen King

Historia TEGO, przepełniona grozą i strachem...


Tytuł: "To"
Autor: Stephen King
Gatunek:  horror
Ilość stron: 1215
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Wydanie: 2003

Moja ocena:  10/10

Stephen King to autor otoczony aurą najlepszego pisarza horrorów. Większość zgadza się z takim stwierdzeniem w stu procentach, jednakże (jak zawsze) znajdą się i przeciwnicy, przecież każdy musi przyjąć jakąś dozę krytyki, bo to w końcu dzięki niej poprawia swoje błędy i staje coraz lepszy w danym fachu. Nie spotkałam się jeszcze z twórcą bezbłędnym i „dopracowanym” w każdym calu od początku swojej kariery aż do samego jej końca. Do czego jednak zmierzam? Osobiście po pierwszym potkaniu z panem Kingiem jestem zachwycona i wydaje mi się, że do geniuszu nie brakuje mu absolutnie nic. Wiadomo, że z pewnością trafią się słabsze pozycje, ale mimo to, trzymam się swojego zdania.

Początkowo długo nie mogłam zdobyć się na odwagę (a może po prostu nie byłam jeszcze gotowa na dzieła tego autora?) i odkładałam to i tak nieuniknione spotkanie. Kiedy wreszcie zdecydowałam się przeczytać jeden z jego horrorów, trafiłam na „To”. Można by powiedzieć, że od razu zaczynam z tzw. „grubej rury”. Rzeczywiście, aczkolwiek był to czysty przypadek. Nie mogę sama chodzić do biblioteki (kontuzja kolana), więc wysłałam siostrę z prośbą: „wypożycz mi coś Kinga”. Tak właśnie rozpoczęła się moja przygoda, która będzie jeszcze długo trwała. 

"Nie ma dobrych przyjaciół. Nie ma złych przyjaciół. Są jedynie ludzie, których pragniesz i z którymi chciałbyś być - ludzie, którzy mają swoje miejsce w twoim sercu."


Tak więc poznaliście moje zdanie na temat autora, a teraz pora przejść do treści książki. Zacznę od tego, iż mamy do czynienia z horrorem. Przyznam się, że dawno, nawet bardzo dawno nie czytałam lektury z tego gatunku. Jak to jest powrócić do praktyki? Absolutnie świetnie, szczególnie jeżeli odpowiednio dobierzemy sobie książkę. Ja dokonałam świetnego wyboru. 

Pamiętacie swoje strachy z dzieciństwa? Ja na przykład okropnie bałam się wchodzić do piwnicy, a także po schodach, kiedy światło było zgaszone, a musiałam wejść na górę, wtedy biegłam z oszałamiającą prędkością, serce biło, jakby miało mnóstwo tłoków zamiast jednej głównej żyły – aorty (wtedy rzecz jasna nie wiedziałam o jej istnieniu), a w mojej głowie kotłowało się mnóstwo przerażających scenariuszy. Z podobnym problemem musiały zmierzyć się wszystkie dzieciaki z Derry, z tym wyjątkiem, że to, co one widzą, jest prawdziwe. TO jest prawdziwe, a na dodatek widzą go tylko dzieci. Dlaczego? Bo ich wiara jest moca, ale TO nie jest wymyślone, ich najgorsze obawy spełniają się. Są świadkami brutalnych morderstw i zauważają (co najmniej dziwne rzeczy w mniemaniu dorosłych) przerażającego klowna, mumie, ogromne ptaszyska… Jednym słowem ich najgorsze strachy skrywane na dnie umysłu zostają obnażone przez TO, które nimi manipuluje. Przyznajcie, czy to nie straszne?

"W koszmarach jesteśmy w stanie wyobrazić sobie to, co najgorsze. Wydaje mi się, że po to właśnie są."


Derry to małe miasteczko położone  w stanie Maine w Stanach Zjednoczonych. Miasto nawiedzone przez TO. Pewnego razu grupa dzieciaków spotkała się z Tym. Większości udaje się przeżyć i opuszcza miasto. Jednak ta pewna grupa złożyła dosyć nietypową przysięgę. Właśnie dlatego, po ponad dwudziestu latach Stan, Mike, Bill, Ben, Eddie, Richie i Beverly muszą się spotkać i powrócić do dziecięcych koszmarów. Powoli zaczynają sobie przypominać, co wydarzyło się latem 1958 r., ale czy uda im się to powtórzyć latem 1985 r.? Tego nie wiedzą, ale ich moc tkwi w wierze…

"Dzieckiem nie przestawało się być w jednej chwili przy wtórze głośnego bum - jak odgłos pękającego balonu. Dzieciństwo wyciekało z ciebie jak powietrze z dziurawej opony."


Stephen King mistrzowsko skonstruował fabułę pełną grozy i napięcia. Czytelnik przeżywa każde spotkanie bohaterów z Pennywise’em jako własne, a cała książka wydaje się niezwykle wiarygodnym sennym koszmarem, który nawiedza nas po otworzeniu lektury. Dlaczego aż tak głębokie odczucia? Otóż autor dopracował każdy szczegół w swoim dziele, dlatego poznaliśmy tak dobrze małe miasto, które teraz praktycznie znam, jak własną kieszeń, zastosował bardzo szczegółowe opisy miejsc, wydarzeń, emocji bohaterów do tego stopnia, że czujemy powiew wiatru, czy chociażby mrożące krew w żyłach krzyki. Oczywiście nie zabrakło również krwawych fragmentów. Osobiście nie zrobiły na mnie większego wrażenia, aczkolwiek zdaję sobie sprawę, iż nie każdy toleruje krwawe jatki. Dopełnieniem tego wszystkiego było wykreowanie absolutnie świetnych bohaterów głównych. Niesamowicie wiarygodne postacie i ich portrety psychologiczne sprawiają, że przeżywamy razem z nimi ten koszmar. Absolutnie świetne połączenie, tj. Bill Jąkała, Ben Humbak (grubas), Richie „Niewyparzona Gęba”, Eddie chorowitek z astmą, który wszędzie chodzi z aspiratorem (a najśmieszniejsze jest to, że chorobę wmówiła mu matka manipulująca synem), Stan (Żyd), Mike („czarnuch”) i Beverly – nutka kobiecości w tym Klubie Frajerów. Chyba musicie mi przyznać rację, że nie sposób nie polubić taj przemiłej bandy, która musi borykać się z tak ciężkim brzemieniem, jakim jest TO. Również postacie drugoplanowe są niczego sobie. Henry Bowers, Tom Rogan, Audra. Każdy z nich ma swój własny udział w tej historii, ale jednocześnie autor obnaża nam jego tok myślenia i problemy, z jakimi się boryka. 

"Najlepiej umiemy okłamywać samych siebie."


Cała powieść jest podzielona na pięć części. To nietypowa historia, gdzie autor prowadzi wydarzenia w czasie teraźniejszym, ale stosuje na bieżąco retrospekcje, są to właśnie wydarzenia, które wraz z powrotem do Derry przypominają sobie nasi przyjaciele. Taka niesamowita konstrukcja powoduje, że można początkowo się trochę pogubić, ale zaręczam, iż z czasem nie będziecie w stanie oderwać się od książki. Stephen King wprowadza liczne dygresje (wplątuje do historii inny wątek). Jak ja to odebrałam? Nie zawsze mi się to podobało, ale pod koniec zrozumiałam, że to wszystko była zaplanowane w taki, czy inny sposób i wszystko było potrzebne. Patrząc z perspektywy, był to stosunkowo ciekawy zabieg, w końcu który z dzisiejszych pisarzy stosuje tyle dygresji w jednym utworze? :) Ponadto cały tekst jest nieustannie owiany aurą przede wszytym grozy, a także w mniejszym stopniu tajemnicy. Język tekstu jest zrozumiały dla czytelnika. Stosuje on w tekście ciekawe rozwiązania, zapoznaje nas ze starożytnymi rytuałami i nie tylko. Ogólnie odbieram całość jako świetny horror.

Muszę również powiedzieć, że czytało mi się ciężko z tego względu, iż miałam stare wydanie (2003), a na dodatek brakowało ponad 50 stron, które musiałam sama uzupełnić. Nie zniechęciło mnie to jednak i bardzo się z tego cieszę, bo naprawdę było warto! Reasumując, polecam każdemu, ale uwaga! – wybierajcie nowsze wydania w  miarę możliwości. :)

• • •

Recenzja bierze udział w konkursie Syndykatu Zbrodni w Bibliotece

12 komentarzy :

  1. Stephena Kinga, pomijając fakt, że przeczytałam dotąd jedną książkę, uwielbiam! Po "To" z pewnością sięgnę.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna recenzja. "TO" jeszcze przede mną, ale dzięki Tobie mam ochotę na tę książkę w tej chwili :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie słyszałam jeszcze o tej książce, ale również zaczynam moją przygodę z dziełami pana Kinga.
    Przeczytałam już "Misery" i też jestem zaintrygowana jego twórczością. Na półce czeka na mnie już cały stosik jego książek ;)


    http://jagodove-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Myśle, ze bardzo dobrze rozpoczełaś swoją przygode z twórczością tego autora. Osobiście jeszcze tej książki nie czytałam, ale ze swoich źródeł wiem, że jest to jedna z najlepszych książek tego autora :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wstyd się przyznać, ale Kinga jeszcze nie czytałam. ;/ Jak zawsze gdy jestem w bibliotece i mam sięgnąć po jego twórczość w ręce wpada mi zupełnie inna książka. Tak, więc w końcu muszę to poprawić i jeżeli w bibliotece trafię na ''To'' to będzie ona pierwszą książką tego autora, którą przeczytam. Swoją opinią zaciekawiałaś naprawdę bardzo . ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnio zaczęłam wypożyczać wszystkie książki Kinga z biblioteki, do tej kiedyś na pewno dotrę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam horrory :D I również muszę nadrobić zaległości co do pana Kinga, bo na razie nie miałem za wiele jego książek w ręce :D A z tego co słyszę jest niesamowity.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wstyd przyznać, ale nigdy nie czytałam Kinga. Postanowiłam, że spróbuję, gdy natknęłam się w internecie na tę książkę. Ostatecznie nic z tego nie wyszło. Teraz jestem jeszcze bardziej uparta. Chcę zacząć od "Carrie", a następnie przeczytać "To". :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nigdy nie czytałam książek pana Kinga, ale czas to nadrobić.
    Widzę, że książka ma bardzo dobrą ocenę.
    Muszę tylko uzbierać pieniążków i zabiorę się za zakup! ^^

    Zapraszam do mnie ;3

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie lubię Kinga i chyba nigdy go nie polubię ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja czytałam wydanie z bardzo małą czcionką i również kiepsko mi się czytało... Dla takiej ciekawej książki jednak warto było się pomęczyć:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kinga lubię. Chociaż zauważyłam pewną podobną cechę jego książek. Początek jest mega fascynujący, widać, że autor ma pomysł i chce go wykorzystać, ale nagle.. gdzieś pod koniec coś się zmienia i wszystko staje się takie dziwnie nieprawdopodobne i jak dla mnie po prosty zakończenia książek niszczy.
    Nie wiem jak było w tej powieści, ale sięgając po książki Kinga mam tą małą obawę...

    OdpowiedzUsuń