sobota, 2 maja 2015

"Chemia śmierci" - Simon Beckett

Tytuł: „Chemia śmierci 
Autor: Simon Beckett
Przekład: Jan Kraśko
Gatunek: kryminał, thriller
Ilość stron: 247
Wydawnictwo: Amber
Wydanie: 2006

Moja ocena:  9/10

Książkę przeczytałam głównie dzięki blogosferze. Przejrzałam naprawdę dużo opinii o „Chemii śmierci” i po prostu musiałam sięgnąć po tę pozycję. Nie zawiodłam się, Simon Beckett zalicza się od teraz do grona moich ulubionych autorów. Już poluję na drugą część przygód doktora Davida Huntera, które pochłonęły mnie od pierwszego zadania, które było absolutnie genialnym wprowadzeniem czytelnika w nastrój. Mało tego, chyba jeszcze nigdy nie miałam takiej ochoty na przeczytanie całe książki po zapoznaniu się z zaledwie pierwszą stroną, która dała mi wyobrażenie o całości, absolutnie niesamowitej całości.

„Ciało ludzkie zaczyna się rozkładać cztery minuty po śmierci. Coś, co było kiedyś siedliskiem życia, przechodzi teraz ostatnią metamorfozę. Zaczyna trawić samo siebie.”

Bracia, zafascynowani pochodem larw, postanawiają za nimi podążyć, w końcu wchodzą do lasu, gdzie odkrywają coś tak potwornego, że na psychice jednego z nich wywrze to takie wrażenie, iż długo nie będzie mógł się pozbierać. Chłopcy znaleźli rozkładające się ciało kobiety. Ponieważ to wszystko dzieje się w małym miasteczku, mama Neila i Sama dzwoni do lekarza, Davida Huntera, który przeprowadził się do Manham po to, aby raz na zawsze oderwać się od przeszłości, kiedy pracował jeszcze jako antropolog sądowy. Niby nic specjalnego, ale był naprawdę jednym z najlepszych w kraju, o czym mieszkańcy miasteczka nie mają zielonego pojęcia, przecież pracuje tutaj jako zwykły lekarz, pomocnik Harry’ego… O śmierci wie wszystko, a jednak nie pomaga policji. Czy Mackenzie zdoła przekonać go do współpracy? Nie zostało zbyt wiele czasu, wszyscy mieszkańcy Manhan znajdują się w ogromnym zagrożeniu, mordercą jest jeden z nich…

„Przypomniało to raczej narastające wrażenie czegoś obcego i wrogiego, podświadomy niepokój, który w końcu stał się niepokojem świadomym.”

Wartka, szybko rozwijająca się akcja, sprawia, że lekturę pochłaniasz w jeden wieczór. Simon Beckett dopracował szczegóły z największym namaszczeniem, przez co wszystko jest na swoim miejscu, wszystko się uzupełnia, tworząc niesamowicie przebiegłą zagadkę, którą naprawdę ciężko rozpracować, śmiem twierdzić, że dokonanie tego jest niemal niemożliwe. Kiedy wydaje Ci się, że masz już to, czego potrzebujesz, aby ją rozwikłać, poznajesz kolejne fakty, co rujnuje cały Twój misterny plan na głównego sprawcę, a zakończenie zwala z nóg. Naprawdę świetnie skonstruowana fabuła. Biję ukłony w kierunku autora, który wykonał niesamowitą robotę!

Bohaterowie, których wykreował Beckett, są dopracowane w najmniejszych szczegółach. Od razu z częścią z nich się utożsamiasz, kibicując im ze wszystkich sił. Jedną z takich osób jest główny bohater – David Hunter. Sympatyczny antropolog sądowy z zagmatwaną przeszłością, powoduje, że jesteś jeszcze bardziej ciekawy/a tego, jak potoczą się jego dalsze losy, które, wierzcie mi na słowo, są naprawdę niesamowite.

„Coś takiego wydobywa ze wszystkich to, co najgorsze. Manham to małe miasteczko. A małe miasteczka rodzą małe umysły.”

Simon Beckett przedstawił śledztwo od strony pracy antropologa sądowego. Spotkałam się z tym  pierwszy raz i powiem, że bardzo przypadło mi to do gustu. Trzeba też oddać autorowi to, że ma niesamowitą wiedzę na ten temat, którą przedstawił w naprawdę przystępny i arcyciekawy dla czytelnika sposób. Ciało ludzkie skrywa bardzo dużo tajemnic, które wcale nie są takie proste do rozwiązania.

Genialna zagadka, niespotykane spojrzenie na zbrodnię, nietypowy główny bohater, wartka akcja, niesamowite tło wydarzeń i świetne zakończenie. Czego chcieć więcej? Niczego, tej książce nie brakuje absolutnie nic. Zagadka porwie cię całkowicie i nie wypuści ze swoich szponów, dopóki nie skończysz czytać. Emocje gwarantowane!


„(…) z doświadczenia wiedziałem, że większość seryjnych morderców schwytano dzięki szczęściu albo dzięki temu, że popełnili rażący błąd. Ludzie ci są jak kameleony i uchodząc za zwykłych członków tej czy innej społeczności, ukrywają się skutecznie na otwartej przestrzeni. Gdy w końcu wpadają, pierwszą reakcją ich znajomych i sąsiadów jest zawsze niedowierzanie. Dopiero patrząc wstecz, ich bliscy stwierdzają, że ten wyszczerbiony, ząbkowany nóż zawsze tam był, tylko po prostu go nie widzieli. Bez względu na to, jakie potworności te bestie popełniły, ich znajomymi najbardziej wstrząsało to, że wydawały się zupełnie normalnymi ludźmi.”

2 komentarze :

  1. Od dawna spotykam się z recenzjami książek tego pana i to samymi pozytywnymi :) Mimo to wciąż jescze nie przeczytałam zadnej. Muszę to zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo wiele słyszałam i mam kilka książek Becketta nawet u siebie na półce, ale ja czytam z reguły w nocy, a kryminały przed snem to niezbyt dobry pomysł :s

    Zapraszam do siebie
    http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń